Zajęcia były o 20.30 więc już przed wyjściem myślałam o tym żeby zrezygnować, tysiące myśli, żeby tam nie iść - bo śpiąca, zmęczona, bo nie dam rady, bo po co ja to w ogóle chce zrobić. Myśli myślami, po prostu ubrałam buty i wyszłam. Już na wstępie byłam super szczęśliwa, bo Ci ludzie tam są niesamowici! Wszyscy uśmiechnięci i przyjaźnie nastawieni :)
Zajęcia składają się z 4 części - rozgrzewka, skill, WOD, rozciąganie.
Wszystko było w bardzo lajtowym klimacie, bo przecież jesteśmy noobami* ;) a zajęcia nazywają się intro nie bez powodu. Myślałam, że posiedzimy porozmawiamy po prostu, a tymczasem trochę się poćwiczyliśmy.
Rozgrzewka zmęczyła mnie najbardziej, bo jestem słaba wydolnościowo. Pobiegaliśmy kilkanaście kółek, rozgrzaliśmy ręce, nogi itd. itp.
Rozgrzewka zmęczyła mnie najbardziej, bo jestem słaba wydolnościowo. Pobiegaliśmy kilkanaście kółek, rozgrzaliśmy ręce, nogi itd. itp.
Ale później na spokojnie skille - wszystko co podstawowe w Crossficie:
- przysiady
- pompki
- wiosłowanie
- skoki na skrzynie
- skakanka
- brzuszki
- burpees
I na koniec mały WOD teamowy.
To była zapewne tylko namiastka tego co mnie może czekać, ale dzisiaj zobaczę kolejne zajęcia Crossfit mobility, a od jutra już normalne zajęcia, na których pewnie po 5 minutach będę miała wywieszony język. Najważniejsze jest nastawienie, a ja nie mogę się doczekać kolejnych zajęć, bo na pierwszych było dużo pozytywnego wysiłku i funu :)
Ps. Dodam, że klub w którym byłam na zajęciach to jedyny licencjonowany klub Crossfit w moim mieście
*(dla tych, którzy nie wiedzą co oznacz noob: od angielskiego słowa Nobody [nikt] - w potocznym rozumieniu osoby, które nie potrafią niczego :)
Nie panikuj, będzie dobrze. Podstawy masz i na pewno dasz sobie radę. Powodzenia i czekam na dalszą relację :) Pozdro Marko
OdpowiedzUsuń